piątek, 8 kwietnia 2011

Naturalnie zamaskowana :))

Co prawda wspomniałam Wam o tych produktach przy okazji opisywania moich pielęgnacyjnych hitów, ale było to na tyle dawno, a same kosmetyki są na tyle fajne, że postanowiłam zrobić to ponownie ;) tym razem w samodzielnym poście.

Co by nie być zbyt enigmatyczną, spieszę wyjaśnić. Mam na myśli naturalne glinki :)



Kupuję je w krakowskiej Galerii Mydeł i Soli. Sklep prowadzi również sprzedaż internetową: KLIK :)

Glinka zielona przeznaczona jest do cery tłustej, wrażliwej, z trądzikiem. Czerwona z kolei dobrze posłuży cerom dotkniętym trądzikiem różowatym i problemem rozszerzonych naczynek. Od razu nadmienię, że jestem posiadaczką cery mieszanej, w miarę bezproblemowej, a obie te glinki bardzo dobrze mi służą.

Wyżej przedstawione glinki zawierają niezbędne do prawidłowego funkcjonowania organizmu mikroelementy i sole mineralne. Absorbują zanieczyszczenia zalegające w tkankach, krwi i limfie, neutralizują je i wydalają. Działają jak naturalny antybiotyk, są antyseptyczne i antybakteryjne. Aktywizują procesy odbudowy komórek. Więcej o ich dobroczynnym działaniu przeczytacie pod następującymi linkami: glinka zielona KLIK oraz glinka czerwona KLIK. Znajdziecie tam również informacje na temat zastosowania obu glinek, przy czym zastosowanie zielonej jest nieco szersze. Ja wspomnę tylko, że najpopularniejszym - i jedynym zastosowaniem uskutecznianym przeze mnie - jest używanie glinki w formie maseczki.


Nie wiem na czym polega fenomen glinki, ale jednego jestem pewna - ma cudowny wpływ na stan mojej cery. Maseczki składające się z porcji glinki i porcji wody, stosowane dwa razy w tygodniu, pomogły mi szybko wyleczyć cerę z uczulenia i podskórnych zmian, których nabawiłam się eksperymentując z tzw. naturalną pielęgnacją (największą krzywdę zafundowałam sobie stosując olejki myjące z Biochemii Urody... nigdy więcej... ale o tym będzie w innym poście). Maski glinkowe (wyłącznie te własnej roboty, nie te gotowe, sprzedawane w saszetkach) stosuję do dzisiaj, pomimo względnego braku problemów ze skórą. W widoczny sposób oczyszczają, odświeżają i wygładzają cerę :) a ja kocham to uczucie. Drogeryjne maseczki często są fajne (kilka posiadam i dość często stosuję), ale w stosunku do czystej glinki mogą się schować ;))

Trzeba pamiętać, że naturalna glinka nie może mieć styczności z przedmiotami metalowymi, gdyż traci wówczas swoje właściwości. Nakładamy ją wyłącznie przy pomocy plastikowych, szklanych bądź drewnianych narzędzi. Ja używam takiej łyżeczki:


Wsypuję porcję glinki (kopiatą miarkę) do plastikowej miseczki, zalewam niewielką ilością wody (odpowiadającą pojemności stołowej łyżki, czasem dolewam jeszcze kilka kropli), mieszam palcami i uzyskaną papkę nakładam na oczyszczoną, wypeelingowaną cerę na 15-20 minut. Mankamentem tego zabiegu jest niekomfortowe, spinające twarz zasychanie glinki. Radzę sobie z tym co kilka minut spryskując twarz wodą termalną / źródlaną :)

Galeria Mydeł i Soli posiada w swojej ofercie również glinkę białą i ghassoul, których jednak (jeszcze) nie próbowałam. Odnośnie kosztów: za stugramowe opakowanie czerwonej glinki zapłaciłam 15 złotych, natomiast takie samo pudełko glinki zielonej kosztowało 10 zł. Nie pytajcie skąd ta różnica - nie wiem ;) Jak dla mnie, obie te glinki działają tak samo. A może inaczej, ale ja ze względu na naprzemienne stosowanie tego nie zauważam ;)

Jak więc widzicie, przepis na ładną, gruntownie oczyszczoną cerę z domkniętymi porami jest bajecznie prosty. Niedroga, wydajna, w pełni naturalna glinka, trochę wody, trochę cierpliwości i... voila! Jeszcze dziś nie omieszkam się zamaskować - naturalnie ;))

27 komentarzy:

  1. zachęciłaś mnie, myślę nad zakupem obu glinek :) właśnie czegoś takiego trzeba mojej cerze.

    OdpowiedzUsuń
  2. Hm pomyślę nad zieloną. Ile płaci się za przesyłkę (na stronie nie ma żadnej informacji)?

    OdpowiedzUsuń
  3. lubie takie produkty.... i tak sie nimi zamaskowac ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. A ja przeciwnie przecież mam ghasoul i białą :) Musze wypróbować te co pokazujesz, kocham glinki a to ściąganie twarzy da się jakoś przeżyć :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Chanel, :)

    A., nie będziesz zawiedziona :)

    Luna, niestety nie mam pojęcia, zawsze kupuję stacjonarnie...

    Swirrrusko, samo dobro :))

    Dezemko, ciekawe czy zauważysz jakąkolwiek różnicę w ich działaniu :)

    OdpowiedzUsuń
  6. kolejna osoba kusi naturalnymi glinkami :)

    OdpowiedzUsuń
  7. A ja właśnie czekam na olejki myjące z Biochemii Urody... Nie strasz... A czerwoną glinkę na naczynka chętnie :D. W maju kupię na pewno :).

    OdpowiedzUsuń
  8. Simply, większość musi mieć rację :P

    Lilla My, nie ma reguły, Tobie nie muszą szkodzić... ale mnie zrobiły duże kuku :( a szkoda, bo cudnie pachną. Uważnie obserwuj cerę podczas ich stosowania.

    OdpowiedzUsuń
  9. Viollet, ja również jestem fanką glinek, obecnie ciapkam się multani mitti, o której ostatnio pisałam, dziś np. myłam nią włosy. Efekty cudowne i zauważalne praktycznie od razu :-)

    OdpowiedzUsuń
  10. Idalio, czytałam :))) i tym swoim postem przypomniałaś mi, że chciałam u siebie opisać swoje glinki :P

    OdpowiedzUsuń
  11. Do tej pory używałam tylko drogeryjnych, bardzo fajne saszetki z glinką ma Bielenda, po przeczytaniu posta poważnie zastanawiam się nad takim naturalnym kosmetykiem.

    OdpowiedzUsuń
  12. uwielbiam glinki :D ja dodaję do mieszanki parę kropli oleju :) ostatnio z lenistwa kupuję gotowe pasty glinkowe na Biolanderze :)

    OdpowiedzUsuń
  13. ciekawa jestem notki o olejkach, mam swój od miesiąca i po pierwszym zachwycie przyszło przyzwyczajenie, ale szkodzić nie szkodzi :)

    OdpowiedzUsuń
  14. ja miałam glinke czerwoną, zieloną i białą, ale zielona i czerwona mnie podrazniały (mam cere naczynkowaą, wrażliwą) więc sie ich pozbyłam, ale białą kochm:love: świetnie działa na skórę, nie podraznia, skóa jest taka promienna, no cud miód i orzeszki:D tylko jej aplikacja jest bardzo kłopotliwa, bo jak gdzieś, siedzę, idę z maseczką na twarzy to wszędzie biało, tak sie cholera sypie, dlatego nie uzywam jej tak często...

    OdpowiedzUsuń
  15. nigdy nie stosowałam takiej glinki solo. zawsze tylko i wyłącznie te drogeryjne maseczki z glinką. namówiłaś mnie lecę poszukać u siebie takich glinek :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Nurko, te drogeryjne maseczki z glinką nie są złe, ale jednak widzę różnicę... :)

    Renia, niezły pomysł z tym olejem! Może wtedy maseczka nie będzie tak zasychać?

    Anu, szczęściaro :)

    Na Krawędzi, serio podrażniły Cię? a niby są przeznaczone dla cer wrażliwych i problemowych... Muszę spróbować białej :) A co do sypania - przynajmniej masz pretekst by z nią poleżeć :P

    Aberracjo, powodzenia! :)

    OdpowiedzUsuń
  17. cała czerwona po nich byłam:o zabieram białą pod prysznic, kiedy dłużej mi schodzi, bo robię np peeling i zmywam po 15 minutach jak wychodzę, więc mi się po domu nie sypie:D wymysliłam to wczoraj i dzis zastosowałam:D ale mimo wszytsko wkurzające to jest

    OdpowiedzUsuń
  18. brrrr zasychająca glinka napawa mnie ... niechęcią delikatnie mówiąc. Problem w tym, że mamy różne cery, więc niektórych rzeczy, o których mówisz niestety nie mogę przetestować na sobie :(

    OdpowiedzUsuń
  19. WNZ, dziękuję! :)

    Aktualnaa, to dobrze :))

    Na Krawędzi, omg, pierwszy raz słyszę żeby glinki kogoś podrażniły... współczuję. A sposób na białą masz genialny, że też sama na to nie wpadłam :))

    Apka, ale glinki są właśnie bardziej do takich cer jak Twoja, niż takich jak moja. Spróbuj. Zasychanie przeżyjesz często się spryskując :P

    OdpowiedzUsuń
  20. Kiedys glinke stosowalam bardzo czesto, nawet na cale cialo :)
    Bardzod obrze wspominam jej dzialanie.

    OdpowiedzUsuń
  21. Z całego serca polecam Ci glinki ze sklepu naturalne piękno, są w lepszej cenie, a działają tak samo. :)
    Ciekawa jestem Twoich wrażeń na temat tego olejku myjącego... chciałam go kupić po babydreamie, ale teraz boję się zapchania. :( Czy miałaś może wersję zapachową? A może znasz jakiś inny delikatny żel do mycia twarzy?
    P.S. Właśnie zorientowałam się, że nie śledziłam Twojej nowej nazwy bloga i dlatego nie widziałam, że masz nowe posty, na szczęście to już nadrobiłam. To zabrzmi wazelinarsko, ale muszę. :P - z Twojego bloga bije taka serdeczność i wielkie ciepło. :)))

    OdpowiedzUsuń
  22. Agata Ma Nosa, na całe ciało nie próbowałam, ale to musi być niegłupie, tak się w całości oczyścić :)) wypróbuję pod prysznicem.

    Czarodzielnico, ale zamawiając na NP musiałabym opłacić przesyłkę, a tu kupuję stacjonarnie, więc wyjdzie na jedno :) Olejki z BU miałam zapachowe, ale myślę, że jego wadą jest baza - olej słonecznikowy... Twarz myję mydłami oraz micelami, ale słyszałam, że żel micelarny BeBeauty z Biedronki jest super :)
    PS. Dziękuję! :)))))

    OdpowiedzUsuń
  23. Witam serdecznie. Przypadkowo weszłam na bloga i szok :) , nasze glinki.:). Jestem żoną właściciela sklepu w którym Violett kupuje glinki. Zauważyłam kilka uwag i spieszę wyjaśnić kilka poruszonych spraw. Fakt nasze glinki są droższe niż oferuje naturalne piękno ale: wszystkie nasze glinki mają czystość farmaceutyczną i ich jakość jest najwyższa z możliwych co powoduje ,że nie ma mowy o podrażnieniach skóry. Zielona glinka jest tańsza bo wypracowaliśmy dużym obrotem maksymalny rabat u producenta a to przełożyło się na cenę dla klienta. I jeszcze bardzo ważna rzecz. Nasza czerwona glinka nie "farbuje" skóry a to jest dowód najwyższej jakości glinki. Jest ona oczyszczona z barwników naturalnych z zachowaniem jej właściwości. Spotkałam się już z jakimś rdzawym popiołem sprzedawanym jako glinka czerwona. Koszmar. Na koniec mała rada. Do glinki można dodawać olej (oliwę) ale zawsze po wcześniejszym rozmieszaniu z wodą. Inaczej zrobią się tłuste kluchy. Na koniec: droga Viollet czeka coś na Ciebie w naszym sklepie. Mam nadzieję ,że będziesz zadowolona :)) Pozdrawiam wszystkie miłe Panie i zapraszam do naszego sklepu www.galeriamydelisoli.pl
    Ściskam mocno Beata

    OdpowiedzUsuń
  24. Beato, witaj :) a to niespodzianka. Jak to mówią - góra z górą się nie zejdzie... ;) Dzięki za wyjaśnienie wątpliwości!

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...